sobota, 31 maja 2014

The game started


Minął tydzień. Nadal wszyscy się ze mnie naśniewali. Jedyną osobą,którą miałam była Ciara, bardzo się z nią zaprzyjaźniłam. Wracając do domu zawsze zasłaniałam okna,żeby Justin mnie nie widział. Dzisiaj była sobota i Ciara organizowała impreze. Stalam przed szafą od 20 min i niewiedziałam co założyć. W Nowym Yorku często zapraszano mnie na różnego typu imprezy,ale ta tutaj była moją pierwszą. Zamnknęłam oczy i wzięłam pierwszą lepszą sukienke. Była ona obcisła i nie miała ramiączek. Przejrzałam się w lustrze i wyglądałam świetnie. Tylko,czy nie za odważnie ? Aby trochę ukryć moje kształy założyłam luźną marynarke i buty na nie zbyt dużym obcasie. Wyprostowałam włosy, zrobiłam lekki makijaż i spryskałam się moimi ulubionym waniliowymi perfumami. Przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i byłam gotowa do wyjścia. Miałam dzisiaj wyjątkowo dobry humor. Wyjżałam przez okno i zobaczyłam odstrojonego Biebera wsiadającego do samochodu. Momentalnie humor mi się zepsół. Ciara mówiła że go nie zaprosiła. Musiałam się uspokoić. Zeszłam na dół. -Wychodzę !- krzyknęłam do rodziców. - Nie wypij za dużo i wróć przed 2:00 ! -pomachali mi. Wyszłam z domu i udałałam się do Ciary. Mieszkała tylko ulicę dalej więc postanowiłam się przejść. JUSTIN'S POV Szukowłem się na impreze, dziewczyny kumpla. Szedłem tam tylko po to żeby zaliczyć jakąś sexi dupke, nachlać się i na chwile zapomnieć o świecie. Założyłem jak zawsze białą koszulke, czarne spodnie z krokiem i czerwone supry. Muszę przyznać, że wyglądałem bardzo sexownie . Uśmiechnąłem się do lustra, poprawiając ostatnie detale w moich perfekcyjnie ułożonych włosach. Zastanawiałem się czy Sam też wybiera się na impreze Ciary. Nie lubie tych suk, ale muszę przyznać że Sam jest bardzo sexi jak na dziewczyne z Nowego Jorku. Na myśl o niej spojrzałem przez okno. Samantha wpatrywałała się w w szafe i po chwili wyjęła z niej czarną sukienkę, zdjęła bluzke i ku moim oczom ukazały się idealne piersi w białym koronkowym staniku. Dziewczyna zasłoniła okno i pewnie kontynuowała przebieranie. Wypuściłem powietrze z płuc. Może ona wcale nie jest taka zła ? Jeśli wybiera się na impreze Ciary to ją zalicze. Mój plan na zepsucie jej życia będzie musiał chwile poczekać. Zszedłem na dół porzegnałem się z mamą i wychodząc z domu odpaliłem papierosa. W oknie sąsiadów zobaczyłem burzę blon włosów. Ona się na mnie patrzyła. Uśmiechnąłem się w środku. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem na imprezę. Mój plan czas zacząć. *na imprezie* Wszedłem do domu Ciary w poszukiwaniu Sam. Nigdzie jej nie widziałem. Postanowiłem dzisiaj być dla niej bardziej miły to może się nabierze i mi sama wskoczy do łóżka. Suka nie wygląda na naiwaną, ale czego ja nie potrafie ? Uśmiechnąłem się. -Hej stary. -usłyszałem głos Ryana. -Siema-przywitałem się, przybijając z nim żółwika. - widziałeś Sam ? - zapytałem. -Stary teraz ? Jeszcze impreza się na dobre nie zaczęła a ty chcesz zaczynać ? -zapytał zdziwiony kolega. - Plany się zmieniły, chce zrobić coś innego - uśmiechnąłem się, -co ? - pieprzyć -odpowiedziałem pewny siebie. Oczy Ryana się rozszeżyły, a jego twarz przybrała zdziwiony kształt -nie zgwałcisz jej - krzyknął Ryan- stary to przyjaciółka mojej dziewczyny nie możesz.... -Nie chce jej zgwałcić - przerwałem mu - ona zrobi to ze mną z własnej woli -uśmiechnąłem się. - a jak już to dzisiaj zrobimy to będę konntynuować swój plan. -powiedziałem. -a jak chcesz to niby zrobić ? - zapytał przyjaciel. - chce ją trochę upić - spojrzałem na przyjaciela z uśmiechem lecz on pokręcił głową. -Stary ona będzie miała uraz do końca życia jak to zrobisz - powiedział tym swoim poważnym głosem i poszedł do barku. SAM'S POV Zapukałam do domu przyjaciółki lecz nikt nie odpowiedział. Otworzyłam drzwi i do moich uszu odrazu dotarły głośne dzwięki z głośników. Rozejrzałam się w poszukiwaniu kogoś znajomego. Po chwili zobaczyłam perfekcyjnie ułożoną grzywkę. To był Justin. Nie mogłam nawet na niego patrzeć. Cofnęłam się i ruszyłam do drzwi lecz ktoś szarpnął mnie za ramie. Justin. - Zostaw mnie ! Nie chce na ciebie patrzeć - krzyknęłam oburzona. - Ale ja ..- zamyślił się na chwilę - przepraszam - dodał. Zaśmiałam się z kpiną. - Ile ci ktoś za to zapłacił ? - zapytałam. Chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany lecz po chwili powiedział: - Nikt ja po prostu przemyślałem sobie, że źle zrobiłem z tym żartem.- chłopak zpoważniał. - Nie wierzę Ci - odpowiedziałam. - Nie ? To spójrz - Justin podszedł do DJ i wziął od niego mikrofon. - Chciałbym przeprosić Sam za żart, który zrobiłem tydzień temu. - wszystkie oczy były skupione na nim -Tamto wydarzenie o którym powiedziałem nie miało miejsca. - chłopak odłożył mikrofon i zszedł ze sceny. W co on do jasen cholery gra ?! Niewiem, ale wiem że nie chce być tego częścią. A może naprawdę powinnam dać mu szanse ? Spędzę z nim dzisiaj wieczór i to sprawdze. Chłopak podszedł do mnie. - Wybaczysz mi ? - Bieber zrobił maślane oczka. Nie wiedziałam co powiedzieć więc po prostu się uśmiechnęłam. Justin pociągnął mnie za rękę do barku. - Chcesz drinka ? - uśmiechnął się chłopak. - Jasne - odpowiedziałam pewna siebie. Mój plan czas zacząć

*

I jest trzeci rozdział ! Przepraszam, że taki krótki, ale wiadomo akcja się dopiero rozkręca !


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

sobota, 24 maja 2014

"so..you are the new one ?"

Rano wstałam około godziny 6. Wczoraj po tym jak zobaczyłam przystojniaka bez koszulki poszłyśmy z mamą odebrać plan lekcji. Do szkoły miałam około 1 km więc postanowiłam, że będę chodzić codziennie   na piechotę dopóki nie dostanę Auta. 
Leniwie podniosłam się z łóżka przecierając oczy. Przyznam się, że bałam się pierwszego dnia w szkole, nikogo tam nie znałam. Podeszłam do mojej ogromnej garderoby i zaczęłam wybierać ubrania. Nie wiedziałam w co się ubrać, ponieważ nie chciałam zrobić wrażenia puszczalskiej blondynki ani nie chciałam wyglądać niechlujnie. Zdecydowałam się na czarną spódniczkę, białą luźną bluzkę oraz buty na niewielkim obcasie. Spojrzałam się na zegarek i zobzaczyłam, że mam zaledwie 30 min. do wyjścia z domu. Pobiegłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, nałożyłam lekki makijaż, a następnie ubrałam wcześniej przygotowane ubrania.Złapałam moją czarną torbę i szybko zbiegłam po kręconych schodach. Na dole siedziała już mama jedząc śniadnie 
-Jak się spało ? - zapytała mama.
-dobrze - uśmiechnęłam się- ale teraz muszę już wychodzić, bo się spóźnię -ucałowałam mamę, wzięłam jabłko i wybiegłam z domu.
Na dworze było ciepło lecz przedemną kształtowały się chmury deszczowe.W połowie drogi zaczęło pokrapywać. "ten dzień zapowiada się świetnie"- zamyśliłam się na chwile.
- Hej ! Blondi ! - ktoś zawołał,odwróciłam się lecz nikogo tam nie było. 
Szłam dalej gdy nagle przedemną zatrzymał się czarny SUV, taki sam jak na podwórku naszych sąsiadów. Zastanawiałam się czy to jest ten bóg sexu, którego wczoraj widziałam, lecz z zamysleń wyrwał mnie czyiś głos
- ej wsiadasz czy nie ? mogę cię podwieść ! - krzyknął chłopak zachrypniętym głosem z SUV'a.
-Nie znam Cię - odpowiedziałam.
- nie musisz znać osoby, która podwiezie cię 500 metrów- chłopak uśmiechnął się łobuzersko. 
-mokniesz ! - krzyknął jeszcze raz. Po moich jakże długich przemyśleniach wsiadłam do samochodu.
To był ten chłopak . Był idealny, miał mocne kości policzkowe, ciemne blond włosy postawione na żel i oczy w które mogłabym się wpatrywać bez końca.
-ej mam coś na twarzy, że tak mi się przyglądasz ?- zaśmiał się chłopak . 'co za dupek ' pomyślałam powstrzymując się od przewrócenia oczami.
- A tak wogóle to jestem Justin. Justin Bieber -przedstawił się ciągle uśmiechnięty chłopak.- a ty jesteś ta nowa
-ta to ja,  Samantha  Whitener -przedstawiłam się, blado się uśmiechając.
-Sam, ładne imię - uśmiechnął się Justin - skąd jesteś ?
- Z Nowego Yorku - uśmiechnęłam się dumnie - a teraz niestety jestem tu.
- Dlaczego ? Pewnie myślisz, że małe miasto to jakaś dziura czy coś, ale to miasteczko skrywa więcej tajemnic niż każda osoba z tej szkoły - pokazał na liceum przed, którym się zatrzymał- 
 jesteśmy. - powiedział Bieber wysiadając. 
Wyszłam z samochodu i udałam się do szkoły -dzięki za podwózke - uśmiechnęłam się i poszłam przed siebie.
Gdy weszłam do szkoły napadła mnie jakaś dziewczyna, na oko - mój rocznik. Miała brązowe włosy do pasa i była ubrana w jeansy i wysokie szpilki.
-O MÓJ BOŻE  ! Przyjechałaś tu z Justin'em Bieber'em  ! Już cała szkoła o tym gada ! - poparzyłam na dziewczynę zdziwiona.
- Czekaj, nierozumiem - wyjąkałam.
- Jak to nierozumiesz ! Wszyscy myślą, że zaliczyłaś mały epizod z Justinem wczoraj wieczorem i dziś razem przyjechaliście do szkoły ! - powiedziała nieznajoma.
- CO ?! ja.. go poznałam dzisiaj rano i był dla mnie taki miły zaproponowal mi podwózkę - wyjąkałam po części zła i zdziwona - a co Justin na to ?
- ON TO POTWIERDZIŁ. POWIEDZIAŁ, ŻE ZAJEBIŚCIE OBCIĄGSZ - krzyknęła dziewczyna.
Zażenowana zakryłam twarz dłońmi i wybiegłam ze szkoły. Jak on mógł to zrobić ? Był tak miły..
Łezka zakręciła mi sie w oku lecz po chwili pozwoliłam wypłynąć całemu strumieniu. Tajemnicza dziewczyna podeszła do mnie i objęła mnie pocieszająco ramienie - nie zadawaj się z Bieberem to nie jest dobry człowiek.
-Dziękuje - powiedziałam 
- za co ?- zapytała zdziwiona dziewczyna.
-no wiesz możesz teraz być gdzieś indziej a nie siedziedź pod drzewem ze mną i mnie pocieszać - uśmiechnęłam się smutno.
- oj daj spokój - uśmiehnęła się brunetka - a tak wogóle to jestem Ciara.
- Sam - wyciągnęłam rękę przedstawiając się.- musimy chyba iść na lekcje- stwierdziłąm.
Wstałyśmy i udałyśmy się w stronę klas. Przechodząc przez parking ogarnęła mnie ogromna złość. Już nie dopinowało we mnie zawsydzenie i smutek tylko czysta złość. Na parkingu zobaczyłam TEGO SUV'a o który opierała się Bieber paląc papierosa i rozmawiając z kolegami. Podszebowałam teraz tego. Przywalić temu idiocie w twarz i wykrzyczeć  mu w twarz, że go szczerze nienawidze. Ignorując ostrzerzenia Ciary pobiegłam do chłopaka i przywaliłam mu z całej siły w policzek, ale on nawet nie drgnął. Na twarz wkradł mu się bezczelny uśmiech.
- Nienawidze Cię ! Jesteś pojebanym dupkiem, który chce wykorzystać dziewczynę dla własnej korzyści !!
Chłopak zaśmiał się histerycznie:
- Witaj w Stratford High  kochanie.
------


Przedstawiam rozdział 2 ! szybko napisany, ale jest !! Pamiętajcie mój tt to @jdbheroo ! Zapisujcie się na liste informowanych :* 
CZYTASZ =KOMENTUJESZ



sobota, 17 maja 2014

Welcome in Canada

Pakowałam ostatni karton z rzeczami z mojego dawnego pokoju. Dzisiaj się przeprowadzamy do Kanady z Nowego Jorku. Moja mama dostała nową pracę, która się "bardziej opłaca ". Nigdy im nie wybacze, że z takiego dużego miasta przeprowadzamy się do jakiegoś miasteczka w której nawet nie ma dobrej uczelni. 
W NY miałam przystojnego chłopaka - Jake'a. Nie wierze nadal że z nim zerwałam, ale postanowiłam, że tak będzie lepiej, bo związek na odległość  nie przetrwałby by długo.
-Bierzesz to czy mogę towyrzucić, albo oddać na biedne dzieci czy coś ?- zapytała moja przyjacióła Abby, za nią będą zdecydowanie tęsknić najbardziej. Abby to wysoka brunetka, która tak jakby jest modelką. Pierwsze plany były takie żę Ab miała pojechać razem z nami, ale nagle dostała propozycje pracy jako modelka w międzynarodowj agencji.
-ymm, tak ! - krzyknęłam wyciągając jej z ręki mojego pluszowego misia, którego dostałam na 13 urodziny- jak bym mogła go niewziąć ? To przcierz mój "chłopak " do przytulania haha - zaśmiałam się .
- Za 1h mamy samolot ! -krzyknęła moja mama z dołu-pożegnaj się i schodz już na dół  !
Odkrzyknęłam odpowiedź i zaczęłyśmy z Abby  znosić kartony.
-chcesz coś do picia ? - zapytałam przyjaciółki 
-wode-odparła Abby -musisz serio jechać ? nie możesz zostać chociaż do moich urodzin ?
Podeszłam do brunetki i przytuliłam- naprawde bardzo bardzo mi przykro, gdybym miała wybór to bym wogóle nie wyjeżdżała a teraz myślę, że chyba musimy się pożegnać - łzy zebrały mi się w oczach.
-nie lubie pożegnań - smutno powiedziła Ab- zawsze wszyscy na nich płaczą. Zadzwoń od razu jak dojedziesz dobrze ? 
-obiecuje- uśmiechnęłam się smutno.
-Samantho samolot odlatuje za 0,5 h pośpiesz się ! - krzyknęła Anne, moja mama.
-idę- odpowiedziałam i udałam się do samochodu.
- Gotowi ? - zapytał tata
-tak! - wykrzyknęła mama z entuzjamem a ja niezauważalnie przytaknęłam. 
Z tęsknotą sporzałam na naszą elegancą wille z wiedzą że patrze na to miejsce prawdopodobnie poraz ostatni w życiu.

*kilka godzin później*

- Kochanie jesteśmy w Toronto - obudził mnie głos mamy. Podniosłam się i wyjrzałam przez okno . Kanada była zupełnie inna w porównaniu z Nowym Yorkiem. Zazwyczaj w NY jeszcze pod koniec sierpnia było dosyć ciepło a tutaj panował totalny mróz. Powlokłam się do samochodu ciągnąc za sobą moją fioletową  walizkę z wieloma naklejkami i zdjęciami moich idoli. 
-Jak daleko jest Stratford od Toronto ? - zapytałam tatę.
- pół godziny drogi.
Pół godziny. Miałam tylko pół godziny aby ułożyć sobie jaka tam będę. Czy poznam fajnych ludzi ? Czy będę mieć przyjaciółkę która chociaż trochę dorówna mojej Abby ? A może przyjaciela ? Pół godziny dzieliło mnie od zaczęcia nowego życia.
Podłączyłam słuchawki do mojego iPhone i włączyłam szybką muzykę, żeby nie zasnąć. 
Po chwili zobaczyłam wielką tabliczkę z napisem "Stratford". Wyjęłam słuchawki z uszy i zaczęłam wkładać rzeczy do torby.
-Jesteśmy- oznajmił uśmiechnięty tata.
Podniosłam wzrok i ujżałam ogromną willę, jeszcze większą od tej w Nowym Jorku. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam dwójkę dzieci bawiących się na sąsiedzkim podwórku- chłopaka i dziewczynkę. Po chwili z tamtego domu wyszedł chłopak, miał spodnie wiszące w kroku, luźną białą bluzkę i czerwone buty marki Supra oraz idealnie ułożone włosy. Popatrzył w moją stronę i chyba zauważył że się mu przyglądam, ponieważ puścił mi oczko, szybko odwróciłam wzrok i zaczęłam wychodzić z samochodu. Weszłam do nowego domu. Rozejrzałam się po salonie, kuchni i gdy ujżałam schody na góre od razu po nich weszłam w poszukiwaniu mojego pokoju. Na korytarzu było minimum sześć drzwi. Otwierałam wszystkie po kolei lecz żaden z nich nie wyglądał jak mój pokój.
-Twój pokój jest tam- skierowała mnie mama. Otworzyłam drzwi i ujrzałam ogromny pokój z dwuosobowym łóżkiem, łazienką i garderobą. Odsłoniłam zasłony i przedemną stał chłopak, tamten chłopak bez koszulki. Szybko zasłoniłam zasłone i opadłam na podłogę "no to serio sąsiadów mamy fajnych " 

______________

i jest rozdział  pierwszy ! tak wiem jest nudny okropnie napisany i wgl ! ale to dopiero początek potem obiecuje że akcja się rozkręci :)


Prologue

Biegłam przez las, nie byłam do końca pewna gdzie  chce być w tej chwili. On mnie zranił. Kochałam go całym sercem, a on sobie po prostu wszystko odpuścił w 
jednej chwili. Myślałam że on mnie też kocha i teraz wiem jak się bardzo myliłam. Musiałam być silna.
Poczułam zapach bzu, który kojarzył mi się tylko z jednym miejscem spojrzałam przez łzy przed siebie i zobaczyłam gdzie jestem. To jest chyba ostatnie miejsce
o którym bym pomyślała, a jednak tu przyszłam.. 
Byłam w domku letniskowym JEGO rodziców, w domku w którym zakochałam się w tym chłopaku. Podeszłam do werandy i wyjęłam klucze spod wycieraczki i niepewnym ruchem odkluczyłam drzwi.
Chciałam już pociągnąć za klamkę ale co jeśli on tam będzie ? Co zrobie jeśli go tam zobacze ? przepędziłam myśli i szybkim ruchem otworzyłam dzrzwi, ku mojemu
zdzwinieniu od ostatniego czasu jak tu byłam nic się nie zmieniło szklanki stały w tym samym miejscu na podłodze przy kominku. Koce były roztrzepane,a w szafkach
były resztki jedzenia, które przywieźliśmy. Usiadłam na kanapie, gdy rozległ się dzwonek mojego telefonu. Na wyświetlaczu pojawił się napis "zajebisty chłopak 
zajebistej dziewczyny". Zapisał mi się tak jak zaczęliśmy randkować i ja dotej pory nie zmieniłam nazwy. Na twarz mimowalnie wkradł mi się uśmiech. Tzrymałam palec nad
napisem "odbierz", lecz po chwili uświadomiłam sobie, że jak odbiore i on powie,że mnie kocha to ja mu ulegne i znowu będzie tak jak kiedyś, a ja nie chce żeby 
tak było, nie chce być znowu tą dziewczyną sprzed 1,5 roku która tak łatwo wybacza. Szybko rozłączyłam połączenie, lecz po chwili znowu on  zadzwonił .
Znając mojego już byłego chłopaka będzie zdzwonił aż nie odbiore. Postanowiłam odebrać. w oczach zabbrały mi się łzy. Po chwili milczenia usłyszałam zachrypnięty
głos mojego ukochanego :
-Jaa.....Przepraszam.